Jakość i skład wielkanocnych słodyczy – czekoladowych jajek i zająców, kolorowych jajek w cukrze
- 1 Kryteria oceny jakości słodyczy
- 2 Składniki budzące wątpliwości
- 3 Ile czekolady może zjeść dziecko lub nastolatek?
- 4 Obecność sztucznych barwników w słodyczach – które są najgorsze dla dzieci, na które uważać, jakie są dobre?
- 5 Lepsze alternatywy dla niepolecanych produktów (wśród sklepowych słodyczy, jak i domowych)
Okres świąt to czas, kiedy na sklepowych półkach pojawiają się różnego rodzaju słodycze, przybierające formę kolorowych jajek, zajączków czy baranków. Cieszą się one sporym powodzeniem wśród dziadków czy rodziców małych dzieci i często lądują na naszym świątecznym stole, jednak ich skład może pozostawiać wiele do życzenia, a niekiedy najzwyczajniej szkodzić naszemu zdrowiu. Jakość przemysłowych produktów cukierniczych zależy od tego, co dany producent zdecydował się umieścić w ich składzie.
Kryteria oceny jakości słodyczy
Często możemy spotkać się z taką zależnością, że im tańszy produkt tym gorsza jest jego jakość. Te tańsze produkty mogą zawierać np. polepszacze smaku czy gorszej jakości tłuszcz. Decydując się na produkty znanych, bardziej prestiżowych marek zmniejszamy to ryzyko, ale pamiętajmy, żeby stosować zasadę ograniczonego zaufania – przed włożeniem produktu do naszego koszyka zawsze powinniśmy zapoznać się z jego składem na etykiecie. Świadome wybory i wiedza czego powinniśmy się wystrzegać, pozwolą nam uniknąć spożycia niekorzystnych dla zdrowia składników. Do składników, które powinny wzbudzić naszą wątpliwość czytając skład produktów należą np. sztuczne aromaty, guma arabska, jak też sztuczne barwniki.
Składniki budzące wątpliwości
Przy ocenie jakości produktu wiele może nam również powiedzieć sama długość listy składników. Zdarza się, że kiedy patrzymy na etykietę tego rodzaju słodyczy, ich skład zdaje się nie mieć końca. Tymczasem, najzdrowsze są te produkty o najprostszym składzie. Co na takiej liście powinno nas szczególnie zaniepokoić? Uważajmy na takie składniki, jak polirycynooleinian poliglicerolu (E476), substancje spulchniające, np. E500. Syntetyczne emulgatory czy substancje spulchniające, mimo że są dopuszczone do produkcji żywności, należy traktować z ostrożnością i wybierać produkty bez takich dodatków. Np. w wyrobach czekoladowych naturalnym emulgatorem jest lecytyna sojowa, natomiast polirycynooleinian poliglicerolu jest słabo przebadany i zwłaszcza dzieci powinny unikać takiego dodatku w żywności. Z kolei E500, czyli węglan sodu jest częstym dodatkiem do żywności, co u osób z wrażliwym układem pokarmowym może wywoływać efekt nadwrażliwego jelita czy zgagi.
Wybierając w sklepach wielkanocne baranki czy zajączki powinniśmy również zwracać uwagę na ilość zawartego w nich cukru i kaloryczność produktu, tak by móc ich spożycie uwzględnić w swoim dziennym zapotrzebowaniu kalorycznym. Przykładowy 40 g baranek zawiera ok. 15 g tłuszczu i ok. 25 g cukru, a jego wartość energetyczna to ok. 250 kcal. Warto zwrócić uwagę, że wiele tego typu świątecznych słodyczy wielkanocnych może zawierać nawet kilka substancji słodzących. Zdarza się, że oprócz cukru, producenci dodają do słodyczy jednocześnie glukozę i syrop glukozowy, czyli tańsze zamienniki cukru. Często niesłusznie obawiamy się ilości cukru, nie patrząc na pozostałe składniki. A co ważne, czysta glukoza wchłania się jeszcze szybciej niż cukier, a więc bardziej wpływa na wysoki poziom glukozy, czyli cukru we krwi. Sprzyja to insulinooporności, a w konsekwencji cukrzycy typu II i oczywiście otyłości.
Ile czekolady może zjeść dziecko lub nastolatek?
Zdrowa, zróżnicowana dieta, bogata przede wszystkim w warzywa i owoce, połączona z codzienną aktywnością fizyczną, nie przekreśla możliwości spożywania cukru i słodyczy, jednak ich ilość w naszej diecie powinna być ograniczona. Według Światowej Organizacji Zdrowia spożycie cukrów prostych należy ograniczyć do 10% dziennego zapotrzebowania na energię zarówno u osoby dorosłej, jak i w diecie dzieci. WHO nie wlicza w tę ilość cukrów występujących naturalnie w świeżych, nieprzetworzonych owocach oraz w produktach mlecznych. Ulubione słodkie przysmaki spożywane przez dzieci w odpowiednich ilościach na pewno im nie zaszkodzą. Ważny jest umiar i świadome odżywianie. Jeśli na co dzień stosujemy się do zasad zbilansowanej diety, wyjątkowe okazje bez wyrzutów sumienia możemy uczcić chwilą słodkiej przyjemności.
Jeśli chodzi o czekoladę, to istotne znaczenie ma tutaj jej rodzaj. Czy jest to czekolada gorzka, mleczna czy nadziewana. Kaloryczność czekolady zależy przed wszystkim od zawartego w niej cukru
i tłuszczu.
Średnia zawartość cukru w czekoladach gorzkich, czyli ok. 26 g/100 g – jest dwukrotnie mniejsza niż w mlecznych ok. 56 g/100 g i maleje wraz ze wzrostem udziału masy kakaowej. Czekolady o zawartości 90% kakao zawierają jedynie 7-11% cukru. Czekolada to produkt o wysokiej kaloryczności, ponieważ 100 g zazwyczaj dostarcza około 500 kcal. Jednak czekolady gorzkie, pomimo mniejszej zawartości cukru, mają porównywalną do czekolad mlecznych wartość energetyczną (ok. 540 kcal/100 g), co wynika z większej zawartości wprowadzanego z masą kakaową tłuszczu. W tłuszczu kakaowym dominują kwasy tłuszczowe nasycone, które należy w diecie ograniczać. Zgodnie z przepisami, poza tłuszczem kakaowym do czekolady mogą być dodawane inne tłuszcze z roślin tropikalnych, jak olej palmowy, shea, sal. Ich zawartość w czekoladzie nie może jednak przekroczyć 5%, a producent stosujący takie tłuszcze ma obowiązek poinformowania o tym konsumenta w następujący sposób: „oprócz tłuszczu kakaowego, zawiera tłuszcze roślinne”. Z konsumenckiego punktu widzenia dodatek olejów roślinnych pogarsza smak czekolady, zwłaszcza, że ten właśnie dodatek może być złej jakości – np. oleje utwardzane.
Oprócz tego, przeciętna tabliczka czekolady gorzkiej dostarcza 60-70 mg kofeiny, co jest porównywane z ilością kofeiny w filiżance kawy. Ze względu na kofeinę, ale także właściwości uczulające (kakao) oraz bardzo zróżnicowany skład wyrobów czekoladowych, a więc większy potencjał uczulający (biorąc także pod uwagę dodatek białka mlecznego czy laktozy) wyrobów czekoladowych nie powinniśmy podawać małym dzieciom poniżej 2 lat. Starsze dzieci należy uczyć smakować wyroby czekoladowe, czyli wybierać te dobrej jakości i co ważne, nie zjadać całej tabliczki od razu.
Zaleca się nie przekraczać 20 g dziennie, czyli około 1/5 tabliczki gorzkiej czekolady. Najlepsze są czekolady w których mamy dużą zawartość kakao, najlepiej te z 60% kakao i więcej. Jednak nie musimy ograniczać się jedynie do gorzkiej odmiany, którą nie każdy lubi. W rozsądnych ilościach nie zaszkodzi nam też ta zawierająca większą ilość cukru. Niezależnie od tego, czy wybierzemy czekoladę ciemną, mleczną czy białą, najważniejszy jest umiar i rozsądek.
Obecność sztucznych barwników w słodyczach – które są najgorsze dla dzieci, na które uważać, jakie są dobre?
Należy unikać wszelkich kolorowych żelków, drażetek, czekoladek nadziewanych, napojów, itp. które zawierają sztuczne barwniki, a w dodatku są konserwowane benzoesanem sodu.
W 2007 r. w Wielkiej Brytanii zostały wykonane badania mające na celu stwierdzenie wpływu spożycia 6 barwników na zachowanie dzieci (tzw. „badania z Southampton”). Barwniki będące przedmiotem badań to: tartrazyna (E 102), żółcień chinolinowa (E 104), żółcień pomarańczowa FCF
(E 110), azorubina (E 122), czerwień koszenilowa A (E 124) oraz czerwień Allura AC (E 129). Badania przeprowadzono na grupie 153 dzieci 3-letnich oraz 144 dzieci 8- i 9-letnich.
Wyniki badań sugerowały, że spożycie napoju zawierającego mieszaninę barwników było związane
z wystąpieniem nadaktywności w obu grupach wiekowych dzieci. Zaobserwowano następujące objawy: przerywanie lub mówienie zbyt wiele, „wiercenie się”, wzburzenie z błahej przyczyny (impulsywność), niepokój, nadpobudliwość ruchowa, problemy z koncentracją. W krajach Unii Europejskiej wprowadzono obowiązek umieszczania ostrzeżenia na etykietach środków spożywczych zawierających którykolwiek z ww. barwników. Ostrzeżenie jest podawane bezpośrednio po nazwie lub numerze E barwnika w postaci następującego sformułowania: „może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”.
Wymienione barwniki w połączeniu z E211, czyli z benzoesanem sodu, który wzmacnia działanie tych sztucznych barwników, mogą oddziaływać intensywniej na organizm.
Lepsze alternatywy dla niepolecanych produktów (wśród sklepowych słodyczy, jak i domowych)
Potrawy zawierające cukier mogą być nie tylko smaczne, lecz także zdrowe. Przygotowując desery samodzielnie mamy wpływ na ich skład. Ulubione słodycze mogą zawierać zmniejszoną ilość cukru, a nie całą szklankę, jak to nierzadko bywa w przypadku produktów na sklepowych półkach. Przestrzegając zdrowej i zbilansowanej diety możemy dostosować ilość cukru, jaką dodamy do naszego wypieku czy innego rodzaju deseru, ale drugą kwestią są walory smakowe – jedni wolą słodycze mniej słodkie, a inni bardziej.
Zamiast kupowania gotowych zająców wielkanocnych z czekolady, przygotujmy je samemu, najlepiej wspólnie z naszymi dziećmi. Możemy na przykład przyrządzić je w formie kruchych ciasteczek, oblanych domową polewą czekoladową, a także ozdobić przygotowanym przez nas lukrem. W ramach urozmaicenia możemy także zastosować naturalne barwniki takie, jak soki owocowe o intensywnej barwie, np. z czarnej porzeczki, jagód, borówek, malin, wiśni. Analogicznie sprawdzą się soki z warzyw takich, jak buraki, marchew, czerwona kapusta, zielone liście jarmużu, natka pietruszki. Wbrew pozorom składniki warzywne można także stosować do kreatywnych pomysłów na desery. Kolor żółty z kolei łatwo jest uzyskać za pomocą kurkumy, brązowy z kakao. Barwniki roślinne w przeciwieństwie do tych sztucznych, mają cenne dla organizmu właściwości antyoksydacyjne. Stosując naturalne barwniki i dodając do tego wybrane ekstrakty, np. waniliowy czy migdałowy nasze wielkanocne słodycze nie tylko ucieszą nasze podniebienia, ale będą się także pięknie prezentowały na świątecznym stole, a nasz dom wypełni ich piękny aromat.